6 forum

Patronat naukowy

Uniwersytet Przyrodniczy
we Wrocławiu

uniw przyrod

Jesteśmy członkiem

IMG 1975WRESZCIE !!! Dnia trzeciego w niedzielę obudziło nas słoneczko w ''UROCZYSKU'' . To miejsce jest czarowne - każdy kto tu był jest oczarowany; wyjątkowymi klimatami, pysznym jedzonkiem i myśliwskimi nutami i pewnością absolutną że marzenia się spełniają i dziś zdobędziemy cel główny naszej wędrówki Śnieżkę 1602 m. n.p.m. Pełni entuzjazmu z walizkami spakowanymi ruszamy w stronę Karpacza.

Pierwsze zdziwienie; brak kolejki do wyciągu krzesełkowego na Kopę . Ten dobry znak będzie nam towarzyszył  przez połowę dnia. Jadąc wyciągiem machamy nogami podziwiając widoki warte milion dolarów. Piękna, złota jesień wędruje po drzewach milionami odcieni. Za nami Gołębiewski wciśnięty w pejzaż Karpacza a przed nami ONA, śliczna KRÓLEWNA , w pełnej krasie, w słońcu, z odsłoniętą buzią, zaprasza dumnie. Zeskakujemy z krzesełek i celem rozgrzania się /było troszkę zimno tam w górze/ pędzimy jak młode wilki do Śląskiego Domu , a z tamtąd szlakiem wprost w jej ramiona. Chcę iść sama, bo wiem co mnie czeka. Byłam tu nie raz i najbardziej lubię zatrzymywać się pod byle pretekstem i patrzeć za siębie na ten widok wyjątkowy, który zmienia się wraz ze słońcem i wędrującymi chmurami. Samotność i góry to najlepsza recepta na pełnie szczęścia. Odległość między Kopą a Śnieżką to zaledwie 1,5 km, ale daje w kość. Zadyszani lądujemy w schronisku na kawie. Kolejne zdziwienie ;  opadają mgły osadzające szadź i przez moment jest zima -biało i cudnie, i nic już nie widać przez okno. Przecieramy okulary i za 10 minut świeci słońce , znów jest jesień. Schodzimy Drogą Jubileuszową / wybrukowaną / mając Kocioł Łomniczki po prawej i wędrujące mgły  przed oczami. Kierujemy się w stronę Lucni Boudy / po czeskiej stronie/ by wydać resztę koron. Lucni Bouda to największe karkonoskie schronisko i prezentuje się okazale; zostajemy tu na małe jedzonko i piwko . Po krótkiej przerwie idziemy dalej. Maszerujemy przez torfowisko , które jest pozostałością subarktycznej tundry, która w epoce lodowcowej okresowo pokrywała cała Europę Środkowa. Trasa jest łatwa, płaska i zalana słońcem : wędrujemy niespiesznie dyskutując w podgrupach. Dalej mamy ambicje przejść dookoła Kotła Małego Stawu , zachwycić się widokami i powędrować w stronę grupy skalnej ''Pielgrzymów''. Niestety kończy się nasz widokowy fart; mgły opadają gęsto tak bardzo że widoków absolutnie brak. Wędrujemy monotonnie skracając trasę do Polany ; nogi bolą od ciągłego schodzenia w dół ,ale nikt nie narzeka. Jemy ostatnie kanapki i schodzimy Drogą Czecha do Karpacza. Niby to już koniec atrakcji. Dopada mnie ''jesienna zaduma'' ale to co za chwilę będzie się działo w autobusie przekracza wyobrażenie...... nie będę pisać, ale jeszcze dziś boli mnie przepona na samą myśl ile było śmiechu i radości z tych kilku wesołych na końcu autobusu gości. Panie przewodniku !!!! PROSZĘ o taką grupę i humor na każdym wyjeździe bez liku.     Dziękuję absolutnie wszystkim, za to że mogłam wśród Was BYĆ z, Wami smakować góry i wodę źródlaną pić, i chce choćby już dziś znów z Wami IŚĆ.. Fotorelacja Z.Kwiecińskiego

 

Logowanie

Wyszukiwarka

Gościmy

Odwiedza nas 14 gości oraz 0 użytkowników.

Odwiedziny

2021294
Dziś Gości
Razem
2215
2021294
IP: 3.139.82.23
Dziś 2024-04-27

Współpracujemy



bannerek-biblioteka

bannerek-urzad

bannerek-starostwo



 

izba pamiatek regionalnych

 

zsz

 

 

 

logo em

 

wiadomosci powiatowe