Beskidzka przygoda
Dzień 1:
Wczesnym rankiem pewnego słonecznego czerwcowego dnia wyruszyliśmy na naszą 84. górską wyprawę. Celem tego kilkudniowego wyjazdu było zdobycie czterech szczytów należących do Korony Gór Polski. Pierwszego dnia tak na rozgrzewkę wybieramy Lubomir - szczyt Beskidu Makowskiego o wysokości 904m npm.
Dzięki pomysłowości organizatorów nasza trasa została nieco skrócona - z miejscowości Pcim bus w czterech ratach zawiózł nas do uroczego Schroniska na Kudłaczach. Schronisko zostało wybudowane w 1990r. przez brygadę z Pcimia: Jana, Tadeusza oraz Jana Kudłaczów. Znajduje się ono na wysokości 730m npm. na polanie Nad Nowinami, pomiędzy szczytami Łysiny i Działka. Ze schroniska przeszliśmy czerwonym szlakiem przez Łysinę, Trzy Kopce i dotarliśmy na szczyt Lubomira. Góra swoją nazwę zawdzięcza księciu Kazimierzowi Lubomirskiemu, który ofiarował domek myśliwski i 10ha lasu na szczycie góry zwanej wówczas Łysiną pod budowę obserwatorium astronomicznego. Szczyt zmienił nazwę na Lubomir w 1932r. Wierzchołek jest zalesiony. W 1922r. powstało tam niewielkie obserwatorium astronomiczne, które w kolejnych latach zostało rozbudowane i unowocześnione. Niestety nie mieliśmy możliwości zwiedzić obserwatorium oraz poznać jego historii. Z góry zeszliśmy czerwonym szlakiem do Węglówki, skąd autobus zawiózł nas na miejsce zakwaterowania do Parkowego Dworku w Rabce Zdroju tuż przy Parku Zdrojowym. Wieczorową porą nie mogliśmy odmówić sobie spaceru uroczymi alejkami, pełnymi kwiatowych rabat, odwiedzenia tężni, odpoczynku w parkowych kawiarenkach aby chłonąć spokojną jeszcze atmosferę zdroju.
Dzień 2:
Pierwszego dnia podczas sielankowej i spokojnej wyprawy zdobyliśmy Lubomir. Co przyniesie nam kolejny dzień naszej wyprawy? Jedziemy w okolice znane nam z ubiegłorocznej wizyty w Beskidach - w okolice Szczawnicy, a dokładnie do Jaworek. Dzień zapowiada się ciepło i słonecznie. W Jaworkach zapędzamy się w kozi róg a dokładnie zapędzamy tasz autokar. Okazuje się, że tak duży autobus nie jest w stanie wjechać na parking a zawrócenie go na tym końcu świata okazuje się rzeczą niewykonalną. Dzięki współpracy naszego kierowcy Krzysztofa i zgranego zespołu uczestników wycieczki wszystko idzie jak z płatka. Autobus zawrócił i odjechał a my wyruszyliśmy na czerwony szlak prowadzący przez Rezerwat Biała Woda. Piękne krajobrazy, niesamowite formacje skalne, rzeczka, słońce, rozmowy. A gdzie podział się czerwony szlak? Został daleko za nami, a my w najlepsze kroczymy żółtym. Zawracanie w tym momencie nie miało już żadnego sensu, na szczęście ta droga zaprowadziła nas również do celu, którym była Radziejowa 1262m npm. - szczyt Beskidu Sądeckiego. Coraz bardziej zmęczeni upałem i kamienistą drogą minęliśmy Obidzę, Przełęcz Litawcową oraz Wielkiego Rogacza i dotarliśmy do Przełęczy Żłobki. Stamtąd od szczytu dzieliło nas już tylko jedno podejście, ale jakie? Wyjątkowo strome, kamieniste i dłuuuuugie, ale biegnące przez las świerkowy. Na górze do pokonania została jeszcze nowa 22-metrowa drewniana wieża widokowa, z której przy dobrych warunkach pogodowych można zobaczyć Tatry, Pieniny, Babią Górę, Gorce, Podhale oraz Beskidy. Sama Wieża ma burzliwą historię. Od 2006r. była kilkakrotnie zamykana i udostępniana dla turystów. Obok wieży stoi obelisk - pomnik 1000-lecia Polski. Nasza wizyta na szczycie nie trwała zbyt długo, z daleka słychać już było zwiastuny nadciągającej burzy. Nie pozostało nam nic innego jak szybkie, pamiątkowe zdjęcie i powrót do Jaworek. Tym razem pomimo pośpiechu nie przeoczyliśmy czerwonego szlaku na końcowym odcinku zejścia. Tempo klubowiczów było tak duże, że burza została daleko w tyle, zrosił nas odrobinę wiosenny deszcz.
Dzień 3:
Trzeci dzień pobytu w uzdrowiskowej miejscowości wita nas ciepło i słonecznie. Nie pozostało nam nic innego jak spakować plecaki i wyruszyć na szlak, aby zdobyć Turbacz - najwyższy szczyt Gorców - 1310m npm. Wyruszyliśmy z malutkiej miejscowości za Nowym Targiem - Obidowa, a zielony szlak dosyć ostrym podejściem zaprowadził nas wprost do schroniska Stare Wierchy, następnie łagodnie wznoszącym się szlakiem czerwonym wśród lasów i ukwieconych łąk przeszliśmy przez Polanę Pudziska i Obidowiec wprost na schody będące ostatnim podejściem pod Turbacz. Na górze wita nas lider dzisiejszej wycieczki - Jacek. Szczyt otoczony jest gęstym lasem świerkowym, stoi na nim kamienny obelisk oraz żelazny krzyż z datami 1945-1985. Po krótkim odpoczynku i sesji fotograficznej zeszliśmy do oddalonego o 5 minut marszu schroniska. Nosi ono nazwę Władysława Orkana i znajduje się na skraju polany Wolnica wchodzącej w skład Hali Długiej na wysokości 1283m npm. Tego dnia miejsce to otaczała cisza i spokój a z tarasu rozciągał się widok na Pieniny i Tatry. Droga powrotna prowadziła czerwonym Głównym Szlakiem Beskidzkim im. Kazimierza Sosnowskiego przez Obidowiec, Stare Wierchy, Jaworzynę Ponicką i Maciejową do Rabki-Zdroju. Na szczycie Obidowca obejrzeliśmy miejsce tragicznego wypadku samolotu sanitarnego, upamiętnione pomnikiem składającym się ze jego szczątków. Na śmigle widnieje data tego tragicznego wydarzenia - 25.V.1973r. Przy schronisku Stare Wierchy pożegnaliśmy znaczną część grupy (a wśród nich większą część naszych górskich biegaczy), która wróciła autokarem do Rabki. A my po kilku-kilometrowym marszu dotarliśmy do Polany Przysłup, na której znajduje się małe, kameralne schronisko PTTK na Maciejowej. Przy dobrych warunkach atmosferycznych z tego miejsca można zobaczyć Babią Górę oraz podziwiać panoramę Tatr. Pomimo tego, że mieliśmy w nogach ok. 25km, nikt nie był na tyle zmęczony, aby wieczorową porą spotkać się w pobliskiej kawiarence i podzielić się wrażeniach minionego dnia.
Dzień 4:
Czarne chmury zawisły nad Beskidem Wyspowym a zdobycie Mogielicy (1170m npm.) stało pod dużym znakiem zapytania. Z obawami spoglądaliśmy na granatowe wręcz niebo i z nieśmiałością wyruszyliśmy na żółty szlak z przełęczy Rydza-Śmigłego. Trasa nie należała do łatwych, podejście było strome i kamieniste, a ciężkie i parne powietrze nie ułatwiało marszu. Kolejne osoby odpadały, ale najwytrwalsi krok za krokiem zbliżali się do celu. Na polanie Wyśnikówka, widać już było wieżę na szczycie. Z Polany rozpościera się piękny widok na Beskid Wyspowy, Sądecki, Pieniny, Gorce i Tatry. Z dużą ulgą zauważyliśmy również, że burzowe chmury zniknęły z horyzontu. Wydawałoby się, że cel jest na wyciągnięcie ręki. Tymczasem kamienisto-korzenna droga ciągnęła się przez kolejne 20 minut. Na szczycie powitała nas nowa, metalowa wieża widokowa wybudowana w 2022r. Z uwagi na brak czasu na Przełęcz Rydza-Śmigłego wróciliśmy po swoich śladach.
Ku przestrodze wszystkim pieszym i kierowcom: nie kierujcie się skrótami, mogą okazać się dłuższe a czasami bardzo trudna do pokonania. Dzięki owocnej współpracy całego teamu udało się uniknąć poważnych szkód i szczęśliwie wrócić do Rabki.
Jeszcze tylko ostatnie spojrzenie na Park Zdrojowy, przytulne kawiarenki, Biskupa z Miry witającego podróżnych przy Dworcu i żegnamy się z Rabką oraz Beskidami. Przed nami setki kilometrów do Ząbkowic.
Dziękuję za wspaniale zorganizowaną, 4-dniową wyprawę, fantastyczne towarzystwo i możliwość zobaczenia tak urokliwych miejsc w Beskidach i Gorcach. Ja po każdej naszej wyprawie chcę więcej i więcej. I myślę, że inni uczestnicy podzielają moje zdanie.
Podsumowanie:
1. Straty w owieczkach - 0 szt.,
2. Zdobyte szczyty należące do Korony Gór Polski - 4szt. Łącznie zdobyliśmy już 27 szczytów należących do KGP,
3. Pokonane kilometry po Beskidach i Gorcach - ok. 65 km,
4. Za to wszystko dziękujemy naszej determinacji i wytrwałości a także Burmistrzowi Ząbkowic Śląskich, który przekazał nam środki pieniężne na transport. Ale największe podziękowania należą się naszym Przewodnikom Włodkowi i Pawłowi – za zorganizowanie tej całej wyprawy.
5. Do osiągnięcia klubowego celu zostało nam zdobycie Lackowej. Dokonamy tego już niebawem. Trzymam kciuki za Klubowiczów - najbardziej zdeterminowanych i niepokonanych ludzi na świecie.
Do zobaczenia na szlaku, Sylwia