26 września wyruszyliśmy na kolejną naszą górską wyprawę. Tym razem dołączyły do nas nasze dzieci i wnuki, a wszystko to w ramach akcji „łączymy pokolenia razem na szlaku”. Program mieliśmy jak zwykle ambitny, tylko tempo troszkę wolniejsze ze względu na naszych najmłodszych uczestników. Wyjeżdżamy lekko spóźnieni, ale humory mamy doskonałe. Zapowiada się słoneczny dzień, jedziemy w kierunku Pasterki, naszym celem jest Szczeliniec Wielki – najwyższy szczyt Gór Stołowych 919 m n.p.m.
To miejsce szczególne ze względu na panujące tu warunki klimatyczne i środowisko przyrodnicze. Ta jedyna w swoim rodzaju góra w Polsce, kryje w sobie sieć głębokich spękań i misternie wyrzeźbionych przez naturę form skalnych. Wysłuchaliśmy przygotowanych przez Włodka legend i opowieści o Liczyrzepie. Zosia uraczyła nas wykładem o budowie geologicznej górotworu, Dorotka ogłosiła konkurs na najpiękniejszy liść klonu i lipy,tylko nie powiedziała gdzie mamy szukać tych skarbów jesieni. Obejrzeliśmy m.in. „Kwokę”, „Małpoluda”, „Emilkę””Wielbłąda”, „Słonia”. Byliśmy na największej, kamiennej huśtawce, słuchaliśmy "złamanego serca" Emilki, zeszliśmy do „Piekła” zaglądaliśmy do „Kuchni Diabelskiej” potem był „Czyściec” i tyle schodów, że kolana zaczynały się odzywać. Natomiast nasi młodzi piechurzy nie wykazywali najmniejszych oznak zmęczenia. Wojtuś wręcz tryskał humorem i stoickim spokojem. Do młodzieńców, którzy wymijali nas na stromych podejściach serwował tekst „po co się spieszyć, należy iść swoim tempem i nie stwarzać zagrożenia' Schodzimy ze Szczelińca szlakiem do Karłowa. Przed nami ogromna, zielona i ukwiecona łąka. Nasz przewodnik, który nie pozwala nam się nudzić ogłasza kolejny konkurs „szukamy kwiatu arniki” . Wszyscy wpatrują się w masę zielonej trawy i nagle okrzyk „mam znalazłem” - przyglądamy się z niedowierzaniem , czy to aby to?. Nasz kandydat na botanika – pięcioletni Wojtek podsumowuje znalezisko „ z tego będzie dmuchawiec, prawda dziadek?” Mamy wątpliwości, ale sprawdzimy w zielnikach kto miał rację. Z Karłowa idziemy jeszcze na Lisią Przełęcz oglądamy Fort Karola i Narożnik. I to już prawie koniec naszej dzisiejszej wyprawy, jeszcze mini zoo w Wambierzycach i kierunek Ząbkowice. Jak zwykle pełni wrażeń i zadowoleni z udanej wycieczki planujemy kolejną. A więc do zobaczenia na szlaku. Fotorelacja G.K. i Marek Rutkowski