21 września z różnych stron Dolnego Śląska w kierunku Wambierzyc, lub jak często są określane „Śląskiej Jerozolimy” zmierzały autobusy, busy i samochody prywatne, a wszystko to za sprawą Karoliny Popiel ; naszej koleżanki z Noworudzkiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku, która zaproponowała wspólny duchowy początek roku akademickiego 2014/2015. Na Jej zaproszenie odpowiedziało kilkanaście uniwersytetów trzeciego wieku, kilka klubów seniora i kilka innych organizacji zajmujących się seniorami.
Pięknie przywitała nas w Domu Pasterza w Wambierzycach, następnie trochę wypromowała się gmina Radków. Obejrzeliśmy krótki film o Franzu Pablu - pierwszym Przewodniku Sudeckim / mianowany został na przewodnika, po tym jak wprowadził na Szczeliniec Wielki – Fryderyka Wilhelma II /, Wysłuchaliśmy wykładu „Historia Sanktuarium Wambierzyckiego” i po wspaniałym koncercie „Katarzynek” udaliśmy się do Sanktuarium Matki Bożej Wambierzyckiej Królowej Rodzin, gdzie ojciec Albert Krzywański odprawił mszę św. w intencji dolnośląskich uniwersytetów trzeciego wieku ich sympatyków, zwolenników i entuzjastów. Pogoda nam dopisała więc po mszy św. zrobiliśmy jeszcze krótki spacer po Wambierzycach. Zwiedziliśmy ruchomą szopkę. Twórcą tej największej i najstarszej ruchomej szopki w Polsce był zegarmistrz Longin Wittig, który rzeźbienie małych figurek traktował jako swoje hobby. W wolnych chwilach wykonywał szopki dla okolicznych kościołów i osób prywatnych. Tradycja mówi, że gdy zmarła jego żona, postanowił stworzyć ruchomą szopkę dla swego syna, by w ten sposób go pocieszyć i by chłopiec łatwiej zapomniał o stracie matki. Zabawka oczywiście spodobała się malcowi, ale Wittig nie poprzestał na tym i zaczął ją uzupełniać o kolejne postacie. Dzieło w ciągu 28 lat jego pracy rozrosło się do ogromnych rozmiarów, a efekty pracy zegarmistrza możemy podziwiać do dnia dzisiejszego. Na całą szopkę (kilka scen) składa się ponad 800 figurek, z czego 300 jest ruchomych. Pełni wrażeń po spotkaniu z przyjaciółmi z innych uniwersytetów i pozytywnie nastawieni do nowego roku akademickiego wyruszyliśmy do domu z postanowieniem, że wrócimy tu za rok. Postaramy się, żeby ta inicjatywa nie została zapomniana i na trwałe weszła do kalendarza wszystkich dolnośląskich seniorów.