Wyprawa pod tytułami; Żegnamy zimę, Witamy wiosnę, Topimy Marzannę, Zdobywamy Czernicę. Tyle się działo,że każdy z tych tytułów jest właściwy. Zdecydowanie wybieram wszystkie. 24 .marca zwyczajowo o godz. 8 rano wyruszamy, ale nie z Rynku, na którym trwa Jarmark Wielkanocny, a z Placu Jana Pawła. Startujemy jak zwykle o czasie ,tym razem jest nas nieco mniej, głównie przez brak etatowych ''Jazzgotek' 'które tego dnia mają występy. Szkoda ,bo przywykliśmy do nadkompletu. Niebo zasnute lekką mgiełką nie przeszkadza by myśleć ciepło o wiośnie. Drogę do Bielic uprzyjemniają próby śpiewania wiosennych piosenek. Sprawy, a właściwie mikrofon w swoje ręce bierze Zosia i Miecia .
Najgłośniej wszyscy wrzeszczymy refren'; WIOSNA ZNÓW NAM UBYŁO LAT ...i jak tu nie wierzyć w cuda. Dojeżdżamy do leśniczówki w Bielicach. Uroki tego miejsca są nam znane, bo już po raz trzeci mamy okazję podziwiać tę okolicę. Mijamy Chatę Cyborga, niemal kultowe miejsce dla tych co uciekają z hałaśliwych gór, by pobyć w cywilizowanej izolacji - uwaga telefony komórkowe tutaj nie działają -na szczęście sa jeszcze takie czarowne miejsca. Za chwilę wędrowcy, czyli my, w otoczeniu absolutnie zimowej aury startujemy w stronę Czernicy. Z każdym krokiem coraz większy śnieg i coraz piękniejsza zima. Niektórzy twierdzą,że .tak pięknej zimy tej wiosny nie widzieli-patrz zdjęcia z fotorelacji. Grupa dzieli się z czasem na tych z długimi nogami i resztę świata. Bez większych przeszkód pierwsi pod drewnianą wieżą na Czernicy meldują się Zdzisiu i Romek- to ci z długimi nogami, a tuż za nimi Włodek Krajewski z dziewczynami a dalej cały peleton. Po niedługiej chwili wszyscy mogli zrobić pamiątkowe zdjęcie z szarfą na szczycie. Czernica 1100 m n. p. m. została zaliczona, znaczy zdobyta. Niektórzy pokusili się, by wejść na szczyt wieży widokowej skąd widoki nadzwyczajne i radość z bycia najwyżej przednia. Pokryte śniegiem drzewa iście jak z opowieści Andersena. Po odzyskaniu oddechu pozostała droga powrotna,którą wszyscy pokonali bez większych problemów i o zaplanowanym czasie. Wracamy zmęczeni i głodni jak młode wilki. Bardzo dobrze, bo czeka nas pyszny obiadek u Pani Bożenki w ''Zapiecku'' na granicy Goszowa i Stronia Śl. Uroczy gościniec zaoferował nam danie o przepis którego rozpytywała większość gospodyń /kurczak z kieszonką warzywną-mniam/ Przepisu nie podam, ale gorąco polecam kuchnie ''ZAPIECKA'' i to sympatyczne miejsce. Zostało już tylko definitywnie pożegnać zimę. Topimy Marzannę w przepływającej obok Białej Lądeckiej. Nie jedną a 5 Marzann, które wyglądały jak rodzinka: mama, tata i dwoje dzieci oraz ochrona w postaci chochoła. Czasem warto być chochołem, bo tylko on uszedł z życiem a reszta podpalona została i popłynęła Białą Lądecką, ja wierzę że do morza. Autorom Marzann rozdano zabawne nagrody a nam wszystkim pozostał powrót do domu i możliwość wspominania tego dnia dzięki któremu znów nam ubyło lat.....bo wiosna, wiosna, wiosna ach to MY. Dorotka Z. Fotorelacja Justyna S - J.