"Pierwszy dzień w Chorwacji"
Zaskoczona ulewną pogodą
nie umiałam zachwycić się urodą
nagich gór w kamienistym odzieniu
i zarośli w spłowiałym odcieniu.
W strugach deszczu pławią się jeziora.
Jednak dla turysty ulewa to zmora.
Bardzo chciałam zobaczyć Plitvice,
lecz przez burzę niczego nie zaliczę.
Bezlitosna aura depcze nam po piętach.
A ja jestem coraz bardziej przejęta,
że tak cenny czas marnować trzeba
w prozaicznych kroplach płaczliwego nieba. Felicja Wołyńska Neum 2017
Głębokim wieczorem, prawie nocką ciemną w strugach ulewnego deszczu wyruszamy w naszą wymarzoną, wyczekaną podróż ku słońcu. Przed nami wielogodzinna jazda autokarem, więc każdy stara się uzyskać jak najwięcej wygody z tych prawie lotniczych foteli. Jedziemy przez Czechy, Austrię, Słowenię w kierunku Chorwacji, deszcz wieziemy ze sobą. Miny mamy troszkę niewyraźne czy dalej też tak będzie?
W planie mamy Plitvickie Jeziora, największy Park Narodowy Chorwacji a zarazem najsłynniejszy park Europy. Niestety, nie udało nam się nawet rzucić okiem na to cudo. Deszcz tak długo wyczekiwany w tamtych rejonach nam pokrzyżował turystyczne plany. Jak niepyszni jedziemy dalej. Teraz może być już tylko lepiej, pocieszamy się wzajemnie Przez skropione deszczem okulary oglądamy; Szybenik – wpisany na listę światowego dziedzictw UNESCO , miasto otula sobą zatokę, która tworzy ujście rzeki Krka do Adriatyku i Trogir – wzorcowy przykład średniowiecznego układu urbanistycznego, którego starówka została również doceniona przez ekspertów UNESCO. Wieczorkiem, prawie przy słonecznej pogodzie docieramy do Vodic; naszego pierwszego jak najbardziej zasłużonego i wyczekiwanego przystanku w drodze na południe. Jednak pogoda długo nas nie rozpieszczała, wieczorem rozpętała się kolejna burza z piorunami i gradem.. Mieliśmy tylko nadzieję, że limit opadów przeznaczony dla naszej grupy został wyczerpany i jutro będzie znacznie lepiej. Rano wypoczęci, zwarci i gotowi ruszamy w dalszą podróż. Jedziemy autostradą słońca i z każdym kilometrem jest coraz piękniej, ani na chwilę nie odrywamy wzroku od tych krajobrazów cudnych, którymi natura tak hojnie obdarzyła Dalmację. To co przed nami rekompensuje nam wczorajszą ulewę. Dojeżdżamy do Splitu gdzie czeka na nas Joszko – nasz przewodnik, który jest potwierdzeniem tego, że Split to miasto, w którym mieszkają chyba najbardziej urodziwi mieszkańcy Chorwacji. Od pierwszej chwili zachwycił nas i przeniósł w czasy, kiedy to był budowany ten słynny pałac, porwał nas barwnymi opowieściami, dykteryjkami, z humorem opisywał i przedstawiał historię miejsca , w którym się znajdowaliśmy.
Split – miasto, gdzie historyczne centrum znajduje się w Pałacu Dioklecjana. Miasto, gdzie w wyjątkowy sposób łączy się śródziemnomorski urok i bogata grecka, rzymska i wenecka historia. Pałac Dioklecjana to serce Dalmacji, miasto rzymskiego cesarza, który zapisał się na kartach historii głównie jako prześladowca chrześcijan Jak na ironię dawne mauzoleum cesarza znajduje się w katolickiej części katedry pod wezwaniem św. Dujama – chrześcijańskiego biskupa i męczennika zamordowanego przez Dioklecjana.
Piękna pogoda i rewelacyjny przewodnik sprawiły, że dzień był cudowny i zrekompensował nam niedogodności płaczącego nieba. Wieczorem przekroczyliśmy kolejną granicę i tak znaleźliśmy się w Bośni i Hercegowinie, a konkretnie w Neum, które na kilka dni stało się naszym domem. g.k. fotorelacja Z. Kwieciński