W grudniowy mroźny poranek wyruszamy na mikołajkowy, 89 rajd Klubu Miłośników Gór. Tym razem kierujemy się w Góry Sowie a naszą wędrówkę rozpoczynamy na Przełęczy walimskiej. Otuleni w ciepłe szale i czapki, smagani zimnym wiatrem, powoli maszerujemy niebieskim szlakiem w kierunku Wielkiej Sowy. Mając wokół siebie bajeczny, zimowy krajobraz, nie zwracamy uwagi na przeciwności losu a raczej pogody: zaspy, słabo przetarte szlaki, wiatr w oczy. Chociaż wkoło nas jest tylko biel, trudno oderwać od niej wzrok. Choinki obsypane śniegiem wyglądają jak uśpione leśne skrzaty, czekające na przyjście wiosny. I ta niesamowita cisza, która przynosi spokój i ukojenie. Trasa na Wielką Sowę o długości 3,5 km mija jak z bicza strzelił. A co dzieje się na Wielkiej Sowie w środku zimy? Tam nigdy nie ma nudy. Jest gwarno, tłoczno i wesoło. Spotykamy żołnierzy oraz członków „Sowiego dreptania". Trochę zimno, ale nasi niezawodni koledzy: Marianna i Stasiu mają dla nas pyszne grzane wino, pachnące zbliżającymi się świętami, które w tej scenerii smakuje jeszcze lepiej. A jak rozgrzewaaaa. Marianna zdradziła mi przepis na swoje wino: wkłada w jego przygotowanie dużo serca. Prawda, jakie to proste? Z Wielkiej Sowy schodzimy czerwonym szlakiem do Schroniska Zygmuntówka przez Kozie Siodło i Kozią Równię. Schronisko znajduje się na stoku Rymarza na wysokości 740m npm. I jest jednym z nielicznych w górach Sowich, przedwojennym i nadal działającym schroniskiem. W schronisku niestety jest tłoczno, dlatego schodzimy jeszcze kilkaset metrów do położonej nieopodal Bukowej Chaty, aby się ogrzać i wzmocnić. Ale nie tylko. Skoro jest grudzień i śnieżna zima, nie było dla niego problemu, aby zaprząc renifery do sań i przybyć do nas. Tak, tak. Przybył do nas Mikołaj. Nikt chyba w to nie wątpił, przecież wszyscy byliśmy grzeczni w tym roku. I wszyscy bez wyjątku zostali przez niego obdarowani słodkimi prezentami. Elfy uwijały się jak tylko mogły, aby pomóc Mikołajowi w rozdawaniu prezentów. Były również słodkie łakocie dla najmłodszych gości Bukowej Chaty. Dziękuję wszystkim Mikołajom za udział w przygotowaniu prezentów. Szczęśliwi i w dobrych humorach opuszczamy Bukową Chatę i wracamy na Przełęcz Jugowską, ale żeby pod górę???? Żeby tego było mało, jakiś skrzat rozpoczął wojnę na śnieżki i atak na przewodnika, który nie pozostał dłużny. W końcu w głębi duszy wszyscy tak naprawdę jesteśmy dziećmi. Po śnieżnej bitwie wracamy do autobusu i do domu. Ale nikt się nie smuci, bo już niedługo, na początku stycznia spotkamy się tradycyjnie na szczycie Kłodzkiej Góry, aby wspólnie wznieść noworoczny toast za pomyślność w 2024r.
Do zobaczenia na szlaku, - Sylwia Tomczak
P.S.
Wszystkim góralom, ich bliskim oraz przyjaciołom
składam życzenia wesołych i spokojnych Świąt Bożego Narodzenia
i wszelkiej pomyślności w nadchodzącym Nowym Roku.
Przewodnik Sudecki Włodek Jankiewicz